Lubię ten moment, w którym kładąc się spać obserwuję pierwsze sygnały poranka, czuję się wówczas jak wyrodne dziecko świata - odmieniec, który robi wszystko na opak: gdy inni przecierają zaspane powieki i opowiadają sobie nawzajem pozostałe w pamięci strzępki snów, ja mówię sobie 'dobranoc', odliczam z przyzwyczajenia ilość godzin snu, jaka mi pozostała i powoli, wbrew coraz jaśniejszym przebłyskom słońca, pogrążam się w mrocznych objęciach Morfeusza.
"(...)Upiorny nonsens polskich dni
kończy się nam o zmroku.
Teraz jak wielki saksofon brzmi
noc taka srebrna wokół.
I wielkim, bezkresnym wachlarzem
wachluje nas chłopiec nieduży,
szmaragdy w uszach ma,
on jest Murzyn,
a my nazywamy go Nocą."
Mistrz Konstanty jak zwykle wyraził to, co niewyrażalne, ten zaś utwór zdecydowanie ogłaszam hitem tej nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz